Benedykt XVI o przyczynach kryzysu Kościoła

Od 21 lutego do 24 lutego na zaproszenie papieża Franciszka przewodniczący konferencji biskupów świata zebrali się w Watykanie, by przedyskutować obecny kryzys wiary i Kościoła; kryzys doświadczany na całym świecie po szokujących doniesieniach o nadużyciach popełnianych przez duchownych w stosunku do nieletnich.

Skala i powaga nagłośnionych incydentów głęboko zmartwiła księży, jak również świeckich i spowodowała, że niejeden człowiek poddał w wątpliwość samą wiarę Kościoła. Koniecznością było wysłanie mocnego przesłania i znalezienie nowego początku, by na nowo uczynić Kościół naprawdę wiarygodnym jako światło wśród narodów i siłę w służbie przeciwko siłom zniszczenia.

Zabić Downa!

Zabić Downa!

x. Tomasz J. Chlebowski

Nieduża stacja benzynowa na obrzeżach włoskiego miasta. Młoda Polka stoi za barem. Znamy się. Wie, że jestem księdzem.
– No, a Kościół to znowu się miesza w politykę! W kwestii aborcji.
– A to nie bardziej kwestia życia i śmierci?
– Generalnie to osobiście, jak bym miała urodzić Downa, to bym usunęła. Bo po co ma się męczyć on, i ja?
– …czyli w życiu promujesz hasło: „Zabić Downa!”
– Niee… Przecież to jeszcze nie człowiek. Tylko zarodek.
– Zarodek, ale już z zespołem Downa? Więc może jednak człowiek?… A kiedy ów zarodek staje się człowiekiem? W chwili urodzenia?
– No, chyba tak.
– Aha: chyba… Czyli: nie jesteś pewna. To w takim razie, kiedy mąż bestialsko pobije ciężarną żonę, ona poroni, to w sumie ten mężczyzna nie jest mordercą? Bo przecież zniszczył zarodek, a nie zabił poczęte życie. No, więc najwyżej za pobicie żony otrzyma ów mężczyzna jakiś niewielki wyrok w zawieszeniu, albo pouczenie. Bo… nic więcej się nie stało. Nie było nowego życia w tej kobiecie, nie zabił w niej dziecka, a więc czyn nie ma charakteru morderstwa.
Jedna z rozmów w ostatnim czasie. O aborcji. Chociaż w tle też wątek filozoficzny: kiedy zaczyna się życie? Kiedy zaczyna się człowiek? W historii, zwłaszcza na gruncie filozofii, trwały nierozstrzygnięte dyskusje na ten temat. Dla niektórych stanowią argumentację dla własnych teorii za zalegalizowaniem aborcji.
Nie wnikam tutaj jednak w rozstrzygnięcia na gruncie prawnym. Bo prawo wyznaczane jest przez ludzi. A człowiek często zapomina, jak w tym przypadku, o nadrzędnym prawie moralnym, wpisanym odwiecznie w serca człowieka. To prawo moralne może być również wykoślawione, częściowo zatarte, bagatelizowane. Stąd rodzi się większość dyskusji wobec tego, co powinno być oczywiste i jasne.
Bywały starożytne filozofie, które w myśl idei utworzenia doskonałego państwa, złożonego z doskonałych ludzi, praktykowały uśmiercanie osób niepełnosprawnych czy kalekich. W starożytnej Grecji zabijanie niepełnosprawnych noworodków było prawnie wymagane przez państwo. Platon i Arystoteles opowiadali się za wykluczeniem niepełnosprawnych ze społeczeństwa, a Rzymianie uważali, iż poczęcie dziecka z jakimś defektem było zapowiedzią zbliżającej się katastrofy. Podobnie zresztą działał hitlerowski podział na doskonałą rasę nadludzi (aryjską) oraz podludzi (Żydów, cyganów i właściwie wszelkie inne narodowości). Okrutna filozofia segregacji i eliminacji. Taką właśnie filozofię mniej lub bardziej świadomie propagowała moja rozmówczyni.
W przytoczonej rozmowie z młodą kobietą przerażające było to, iż jednym z motywów aborcji była… jej wygoda życia. Bo, jeśli urodzi się chore dziecko, to potrzeba wysiłku i trudu, na który się nie godzi. Ale wysiłku wymaga również opieka nad dzieckiem zdrowym. Tak samo wymagająca, jak nad chorym. Praktycznie nieustannie. „Po co mam się męczyć?..” – więc lepiej usunąć dziecko, które nawet nie nazwane jest dzieckiem, lecz w pośredni sposób: zmęczeniem, problemem. Albo: płodem, zarodkiem, embrionem. Po prostu, dla egoistycznej wygody lepiej „zabić Downa”. Usprawiedliwienie i uspokojenie sumienia takim motywem jest krótkotrwałe. Jaką tragedię przeżywają kobiety, które kiedyś dopuściły się aborcji! Większość z nich do końca życia obwinia się za dokonany czyn. Wszystkie mówią: „Gdybym tylko mogła cofnąć czas!”
Przed trzema laty przyszła do mnie młoda dziewczyna, parafianka jednej z moich malutkich, włoskich wiosek. Jakiś czas temu pobłogosławiłem jej małżeństwo. Eleonora była właśnie w ciąży z drugim dzieckiem. Stanęła przed mną zapłakana, zrozpaczona i zrezygnowana. W jej zaczerwienionych oczach widziałem ból. Urywanymi słowami rozpoczyna swoją opowieść. Swój dramat. Lekarze stwierdzili u nienarodzonego jeszcze dziecka jakąś wadę genetyczną. Bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że narodzi się niepełnosprawne umysłowo. Albo, że w ogóle się nie narodzi. Stanowczo więc zalecają usunięcie ciąży. Rodzice są za, mąż się waha, ale skłania się ku zdaniu większości. A ona?… Stopniowo postawa bliskich jej osób rodzi niepewność. Nie wie, co zrobić? Ale nie chce zniszczyć życia, które w sobie czuje. Jutro ma powziąć decyzję. Kolejne badania.
W malutkim kościele, w którym rozmawialiśmy, wystawiłem Najświętszy Sakrament. Wspólnie modliliśmy się o moc Ducha. Bóg jest miłośnikiem życia – rzekłem do niej słowa, które wprost cisnęły się mi na usta – Nie bój się, tylko wierz w to, że chroni życie.
Decyzja zawsze pozostaje osobistym wyborem. Każda przynosi jednak swoje konsekwencje. Owoce niektórych trzeba potem dźwigać całe życie.
Czynię nad nią znak błogosławieństwa. Uspokaja się. Obiecuję modlitwę.
Za dwa miesiące wraca. Uśmiechnięta. Z dzieckiem na ręku. Lekarze nie dowierzali, że urodziło się zdrowe. Przecież wydali na nie wyrok śmierci. Miało się nie narodzić. „Cud?.. – zastanawiają się – Nieee, zwykły przypadek”. Przeważnie się nie mylą. Zresztą, nie da się zweryfikować pomyłki, kiedy dokona się już wcześniej egzekucji.
Właściwie wszyscy bulwersują się (słusznie zresztą) okrucieństwem mordu niewinnych ludzi w obozach koncentracyjnych. I często ci sami ludzie dopuszczają możliwość mordu na bezbronnych, niewinnych istotach ludzkich. Nie wiadomo, kim byłyby te zabite dzieci. I nigdy się nie dowiemy. Może kimś wielkim, kto napisałby piękne strony historii swojego narodu, albo świata?
– No, a w sprawie gwałtu? W takim wypadku ja bym na pewno usunęła – kolejny argument za aborcją mojej młodej rozmówczyni.
Ale czy to poczęte życie jest winne przemocy, której dopuścił się gwałciciel? Dlaczego ma ponosić za jego czyn najwyższy wymiar kary, jaką jest śmierć? Czy to jest sprawiedliwe?
Prawdę mówiąc, wszelkie czarne marsze zmierzają do jeszcze większej czerni. Grobowej czerni królestwa śmierci. W szeregu czarnych postaci widnieją również sztandary z napisem „Zabić Downa!”. W imię pozornej, fałszywej wolności; w imię egoistycznej wygody życia; w imię fałszywych filozofii oraz ideologii odczłowieczających to, co w ludziach jeszcze pozostało piękne.

x. Tomasz J. Chlebowski

Dziękuję księdzu Chlebowskiemu za zgodę na publikację na naszej stronie.

Kazanie św. Grzegorza z Nazjanzu, biskupa, *O miłości ubogich

„Błogosławieni miłosierni, mówi Chrystus, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”.

Nie najmniejsze miejsce wśród błogosławieństw przypada miłosierdziu. Albowiem: „Błogosławiony ten, kto myśli o biednym nędzarzu”, oraz „Dobrze się wiedzie człowiekowi, który lituje się i pożycza”. Trzymajmy się tego błogosławieństwa, zasłużmy na miano ludzi wyrozumiałych, bądźmy współczujący.

Niech nawet i noc nie będzie ci przeszkodą w okazywaniu miłosierdzia… Czytaj dalej…