Przychodzi Bóg
„Zabrzmijcie radosnym śpiewaniem, wszystkie ruiny Jeruzalem! Bo Pan pocieszył swój lud, odkupił Jeruzalem.”
Zapatrzeni w swoje tradycje, religijne prawa, nie zauważyli, że przyszedł do nich Pan. Nie widzieli śpiewających aniołów ani gwiazdy wskazującej miejsce narodzin Mesjasza. Dostrzegły to oczy pogan, mędrców szukających prawdy, dostrzegły to oczy ludzi z marginesu społecznego, bo takimi byli pasterze.
Pan nie narodził się w czystym i pięknym pałacu, gdzie panował ład i porządek, gdzie wszystko było na swoim miejscu. Pan narodził się w brudnej i śmierdzącej grocie, pośród zwierząt, a pierwszymi, którzy w pośpiechu poszli zobaczyć, co się stało, byli ludzie uważani, przez tych czystych i pobożnych, za grzeszników. Byli rzeczywiście grzesznikami, a inni poganami, lecz mieli otwarte serca, serca tak bardzo umęczone grzechem własnym i świata, że pragnęli spotkania Boga, chociaż pewnie nikt by ich o to nie podejrzewał.
Piękne są tradycje związane ze świętem Bożego Narodzenia, warto je kultywować, bo są nośnikiem wiary, narzędziem, dzięki któremu przekazujemy kolejnym pokoleniom orędzie zbawienia. Jednak trzeba pamiętać, by tradycja nie stała się wartością samą w sobie. Gdy byłem młodszy, nie było dla mnie problemem połączenie przygotowań do święta, całej tej bieganiny, z przygotowaniem duchowym. Z biegiem lat stało się to trudniejsze, zmęczenie coraz bardziej nie pozostawiało miejsca na przeżywanie świąt. Dotarło wtedy do mnie, że nie mogę z tradycji czynić prawa. Najważniejsze jest duchowe przeżycie świąt, wszystko inne jest dodatkiem, który tworzy atmosferę. jednak, jeśli zaczyna to przeszkadzać, należy nieco zredukować przygotowania zewnętrzne.
Mamy w domu choinkę, jak zawsze, ale nie jest to dla nas już takie ważne. Równie dobrze mogło by jej nie być. Przygotowujemy wieczerzę wigilijną, jednak nie liczymy ilości potraw. Nie ma to już dla nas żadnego znaczenia. Świąteczna wieczerza jest na cześć Pana i to jest właśnie ważne, a nie to, co będzie na stole. Tak, stosujemy się do zwyczaju postnych potraw, ale to tylko zwyczaj i nic więcej, bo przecież poszczenie jako takie w tak wielkie święto, byłoby czymś absurdalnym. Czy masz na stole karpia, czy pieczoną gęś, nie ma to najmniejszego znaczenia. Ważne jest jedynie to, po co to robimy.
Dlatego w naszym domu najważniejszym momentem wieczerzy wigilijnej jest wspólna modlitwa i czytanie Pisma Świętego. Oczywiście dzielimy się opłatkiem, składając sobie życzenia, a centralnym momentem jest Msza święta, tzw. Pasterka.
Boże Narodzenie, zawsze mnie zadziwia. Bóg przychodzi tam, gdzie jest brudno, do miejsca, którym ludzie gardzą, odbiera cześć od takich, których się nie szanuje, bo albo niewierni, albo grzesznicy. Tak jak moje serce, w którym codziennie na nowo się rodzi, mimo grzechu, brudu i smrodu zła. Nie czeka aż specjalnie wszystko posprzątam, aż będę miał serce czyste i bez grzechu, nie czeka aż stanę się święty, lecz przychodzi do takiego, jaki jestem, bo to ON i tylko ON może uczynić mnie czystym i świętym.
Bóg rodzi się tam, gdzie panuje zepsucie, ponieważ Jego pragnieniem jest zbawienie każdego człowieka. On nikogo nie odrzuca, nikim się nie brzydzi i nikim nie gardzi. Przychodzi do mnie, jak w ruiny człowieczeństwa i wzywa, abym radośnie śpiewał, bo Pan odkupił Jeruzalem, Pan odkupił mnie, okazał swoją sprawiedliwość, przyjął za mnie śmierć na krzyżu i dał życie wieczne zmartwychwstając.
Jezu malusieńki
dziękuję Ci
że rodzisz się
w moim sercu
każdego dnia na nowo
Dziękuję Jezu
że nie gardzisz
brudną stajnią
mojej duszy
i z tej wstrętnej groty
chcesz uczynić
źródło dające światło
Dziękuję Jezu
że serce gnijące
zmieniasz w kwiat pachnący
niosący Nowinę Dobrą
o Twoim Zbawieniu
Twoja obecność we mnie
zmieni stajnię
w jaśniejący pałac
Twoja obecność
zmienia mnie w świątynię
Boga Najwyższego
Twoja obecność we mnie
zmienia mnie w miłość
którą rozlewać chcę wszędzie
gdziekolwiek mi wskażesz
Twoja obecność
zbawia mnie
Jego obecność w tobie
zbawia ciebie
spojrzyj w serce
nie bój się
On tam się rodzi
dla ciebie
Feliks Grywaldzki