Obmywanie nóg

Trzy dni świętowania, jedna liturgia, która rozpoczyna się w Wielki Czwartek i kończy Mszą św. rezurekcyjną. Warto uczestniczyć w całości tych wydarzeń, mimo że nie ma takiego obowiązku. Warto, bo wtedy przeżycie tych świąt staje się pełne, bardziej zrozumiałe, głębsze.
W Wielki Czwartek obchodzimy pamiątkę ustanowienia Eucharystii i kapłaństwa. Jednak nie mylmy pewnych porządków. Tu nie chodzi o święto księży. Tego dnia chodzi o Jezusa, jedynego Kapłana. To On składa ofiarę i to On jest ofiarą. Jego ofiara uobecnia się w czasie każdej Mszy św. To nie wszystko. Poprzez chrzest wszyscy jesteśmy włączeni w kapłaństwo Chrystusa, wszyscy stajemy się ludem kapłańskim. Jednak w sposób szczególny Bóg powołuje niektórych do sprawowania Eucharystii. Wszyscy jesteśmy ludem kapłańskim, ale mamy w Kościele różne role, różne zadania. Dziękujmy Panu za prezbiterów, za ich posługę, za to, że z ich rąk możemy otrzymywać Ciało Pańskie.
Eucharystia – niezwykły znak obecności Boga w świecie. Dla oczu tylko chleb, ale ta delikatna kruszyna chleba jest rzeczywiście Ciałem Jezusa. Aby to sobie lepiej uświadomić, warto pójść do kościoła św. Jacka w Legnicy, by na własne oczy zobaczyć czym w rzeczywistości jest Eucharystia. Tam jest namacalny dowód Jego obecności, żywej obecności. W Wielki Czwartek trzeba dziękować Bogu za ten wielki dar, za Jego fizyczną i duchową obecność wśród nas.
Jest jeszcze jeden gest w czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej. Obmywanie nóg. Od lat jestem jednym z tych, którym ksiądz w czasie liturgii obmywa nogi. Pozwolę sobie na osobistą refleksję.
Nie wiem jak trudne jest to dla prezbitera, ale dla mnie za każdym razem jest to wielkim i bardzo trudnym przeżyciem. Nie dlatego, że patrzą na mnie ludzie, ja ich wtedy nie widzę, ale jest we mnie ogromny opór. To mi uświadamia ile jest we mnie pychy. Klęka przede mną człowiek, który myje i całuje moje stopy. Wiem kim jestem, wiem jaki jestem, wiem, że w żaden sposób nie zasługuję na taki gest… Zawsze mam łzy w oczach, bo ten gest łamie moją pychę.
Tak robi Jezus. Klęka przed człowiekiem, jak niewolnik, by umyć mu brudne nogi. Nie pyta, czy jestem tego godny, nie pyta co dla Niego zrobiłem, nie pyta co mogę zrobić. Mówi tylko, że musi umyć moje nogi, bo inaczej nie wejdę do Królestwa Niebieskiego.
Jakkolwiek bym się starał, chodząc po tym świecie ubrudzę się grzechem. Wydawać by się mogło, że powinienem z radością pozwolić Jezusowi, aby mnie obmył. Jednak rodzi się opór. Fałszywa pokora, czyli pycha, podpowiada, że nie jestem godny. Bo nie jestem, ale… Jedynie Jezus może sprawić, abym był godny. Jedynie Jego ofiara mnie oczyszcza. On czyni mnie godnym i muszę wtedy poskromić moją pychę i pozwolić Mu uklęknąć przede mną, bo to pozwoli mi karmić się Nim, karmić się Eucharystią, włączyć się w Jego kapłański lud, uczestniczyć w jedynej ofierze, która daje życie, wieczne życie.
Panie Jezu, oczyszczaj, obmywaj mnie każdego dnia, abym zawsze mógł, abym zawsze chciał, karmić się Twoim Ciałem i Twoją Krwią.

Feliks

Udostępnij